We wtorkowy wieczór do biblioteki po raz drugi Zajechał Teatr. Tym razem twórcy Teatru Gdynia Główna zaprezentowali spektakl "Była Żydówka, nie ma Żydówki" na podstawie powieści Mariana Pankowskiego.
Powieść ta jest parabolą polsko-żydowskiego losu. Tytułowa ostatnia Żydówka z miasta N. zostaje zaproszona już po wojnie przez swoich rodaków z odległej "amerykańskiej krainy" na spektakl, którym mają być jej własne tragiczne losy. Opowiadając swoją historię, wraca do zapomnianej przeszłości i po raz kolejny zostaje przez nią uwięziona. Pankowski przywołuje cały wachlarz ludowych stereotypów antyżydowskich w postaci owadów, węży i bezwstydnych kotów, które nigdzie długo miejsca nie zagrzeją ze względu na rewolucyjne popędy. Na tym tle rozgrywa się odwieczna rywalizacja w cierpiętnictwie pomiędzy Polakami i Żydami, dziś dostrzeganym jedynie w szumnych debatach na temat pamięci i w patetycznych rocznicach, w czasie których ofiary są już tylko aktorami.
W teatralnej wersji tej opowieści, cała historia to konflikt dwóch kobiet. Podłoże konfliktu stanowi fakt przynależności do różnych pokoleń i narodów. Tytułowa bohaterka spektaklu, Żydówka, Fajga Oberlender, jedyna uratowana z transportu całego miasteczka do gazu, zjawia się w Ameryce, na zaproszenie swoich „rodaków, nie-rodaków”. Przebieg rozmów to historie Fajgi i pytania „jej braci”, a wszystko przepełnione świadectwami okrucieństwa człowieka.
Spektakl to wyjątkowy kolaż form. Reżyserka spektaklu - Ewa Ignaczak - poprzez elementy performance`u i pogłębiony kontakt z widownią, udało się zbudować wyjątkową relację, w której widz nie tylko ogląda spektakl, ale staje się jego mimowolnym uczestnikiem. W ten sposób opowieść o stosunku do Żydów staje się jednocześnie dziejącym się tu i teraz dowodem na dzielący nas dystans. Klimat ten udało się także zbudować dzięki niezwykłej grze aktorek : Idy Bocian i Aleksandry Kani, które doskonale odnalazły się w tak wielowymiarowym spektaklu. Budowane przez nich napięcie emocjonalne w bezpośredni sposób wpływało na widzów. Po zakończonym spektaklu historia Fajgi na długo została w ich pamięci. Jest to także zasługa kameralnego charakteru przedstawienia, który był jednym z głównych cech całego projektu Teatr Zajechał.
Po przedstawieniu Ewa Ignaczak wspomniała zgromadzonym widzom o ładunku emocjonalnym jaki tkwi w tekście Pankowskiego, zwłaszcza dla twórców obejrzanego spektaklu. Wiąże się to z historią spotkania z Marianem Pankowskim, dla którego udało im się zagrać sceniczną wersję jego powieści na kilka miesięcy przed jego śmiercią. Podczas pokazu spektaklu w Krakowie (ze względów zdrowotnych nie dał rady dojechać do Gdańska) łzy płynęły z oczu zarówno z oczu Autora, jak i grających na scenie Aktorek. Pankowski powtarzał, że nie wierzył, że doczeka czasów, w których jego utwór będzie mógł być wystawiony na scenie. Udało się to dzięki twórcom spektaklu, a dzięki projektowi Teatr Zajechał, mogła go także obejrzeć wejherowska widownia.