Formę opowiadań, wspomnień, esejów, rozmów ma książka: „Dryblując przez granicę. Polsko- ukraińskie Euro 2012”/ praca zbiorowa, wyd. Czarne 2012/ wydana z okazji największego sportowego wydarzenia w tej części Europy. Myliłby się ten, kto pomyśli, że to książka jedynie o futbolu, piłkarskich gwiazdach, stadionach. Chociaż teksty powstały na zamówienie, by to wydarzenie uczcić i upamiętnić, jest książką o miastach, w których odbywają się mecze turnieju, ich pogmatwanej historii, ludziach, którzy historię tych miast tworzyli i tworzą i, oczywiście, o piłce nożnej, która we: Lwowie, Kijowie, Charkowie, Doniecku, Gdańsku, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu i Warszawie też ma swoja historię. Chociaż pod względem pomysłu i jego realizacji teksty są jakościowo nierówne, to znajdziemy w nich wspomnienie, jak to kiedyś w Gdańsku, również w Wolnym Mieście , z futbolem bywało/ P. Huelle/. W Warszawie możemy zachwycić się historią przyjaźni, której spoiwem była piłka/ M. Bieńczyk /. Poznań przy okazji Mistrzostw przypomina swą chlubną i tragiczną historię/ N. Goerke/, a Wrocław to zarazem historia dolnośląskiej piłki i refleksja o stadionie dzisiejszym, czyli zbudowanym na polsko- ukraińskie Euro/ P. Siemion/. Jak dwie połowy piłkarskiego meczu, tak i dwie części ma ta książka. Ukraińscy pisarze, chyba lepsi w pomysłach, piszą kolejno o: miłości do klubu piłkarskiego Dynamo i legendarnym piłkarzu, Łobanowskim/ J. Andruchowycz/, o Doniecku i jego Szchtiarze/ S.Żadan/, o dzisiejszym i przedwojennym Lwowie z piłką w tle/ N. Śniadanko/ oraz o, dla nas już egzotycznej podróży, jaką trzeba odbyć z Ukrainy na Łotwę, by móc dopingować swoją drużynę/ O. Uszkałow/.
Zatem Euro 2012 to nie tylko piłka nożna, ale i historia, miłość, architektura, specyfika miejsc i dwóch sąsiadujących ze sobą narodów słowiańskich: polskiego i ukraińskiego. „Dryblując przez granicę” jest świetną lekturą na teraz i po Euro 2012.
Danuta Loewenau