Kiedy w październiku 2011 r. ukazała się książka Magdaleny Tulli pt.”Włoskie szpilki”, w krótkim czasie dostępna była na półce naszej biblioteki. Tom niepozorny, zaledwie formatu A5, mógł ujść uwadze czytelników, a zasługuje na zainteresowanie. Polecamy go nie tylko dlatego, że proza tej autorki jest jedyna w swoim rodzaju, zawsze niezwykła, ale też dlatego, że nasze wyobrażenia i oczekiwania związane z piórem M. Tulli zostały potwierdzone przyznaniem tej książce głównej nagrody w tegorocznej edycji NL Gdynia w dziale: proza.
W mowie laudacyjnej prof. P. Śliwiński, przewodniczący Kapituły NLG, powiedział, że: „Ten cieniutki tomik, który przeczyta się w jedno popołudnie, pozostanie z nami przez wszystkie popołudnia.” Na dowód tego mogę powiedzieć, nie zdradzając szczegółów treści, że jest to zbiór opowiadań nietypowych ze względu na język i sposób prowadzenia narracji. Można przeczytać tylko niektóre z nich i wówczas są jak zdarzenie zatrzymane na fotografii lub wszystkie po kolei. Wtedy dopiero poznajemy ciekawą, szczerą, bolesną, /można by wyliczyć jeszcze kilka określeń / historię rodzinną. Już rozumiemy, dlaczego prof. Śliwiński powiedział, że książka pozostanie z nami na wszystkie popołudnia. Kiedy czytamy o szkolnym życiu bohaterki, innej od wszystkich dzieci lub poznajemy traumę po Auschwitz jej matki, lub czytamy opowiadanie „Ucieczka lisów”, to wszystko aż boli i uciska. Tak sugestywna jest ta proza, ale nie ekshibicjonistyczna. Poznajemy i inne zmagania z losem i sytuacjami w powojennej Polsce, rozdzielenie życia i bytowania na Polskę matki i Mediolan ojca, by stwierdzić, że ta niewielka książka jest, jak wspomniałam, historią rodzinną, świadectwem czasów, historią uczuć i jednostkowych zmagań z życiem i losem.
Wymagający i wyrobiony czytelnik poradzi sobie na pewno, mniej doświadczony ma właśnie możliwość podjęcia czytelniczego, poznawczego i emocjonalnego wyzwania. Proza M. Tulli, a „Włoskie szpilki” szczególnie zasługują na ten trud. Gorąco polecamy.
Danuta Loewenau