Wiktor Osiatyński: „Rehab”, wyd. Iskry, Warszawa 2003 oraz „Litacja”, wyd. Iskry, Warszawa 2012
Wiktora Osiatyńskiego większość z czytelników kojarzy zapewne z jego działalnością w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w Polsce. Publikuje w prasie i tekstach naukowych na temat zjawisk, które bada z racji wykształcenia socjologicznego i prawniczego: prawach człowieka, nietolerancji, sytuacji mniejszości. On sam jednak twierdzi, że najwięcej o nim samym i jemu podobnym mówi coś zupełnie innego, mianowicie; „ Jestem alkoholikiem”. Wyznał to sobie, otoczeniu i bliskim, bo od tego wyznania czy przyznania można dopiero rozpocząć starania o trzeźwość, czyli o godne życie i zadośćuczynienie krzywd, które wyrządziło się sobie, a przede wszystkim innym. Tym wyznaniem pokazał jednocześnie, że alkoholikiem może zostać każdy: lekarz, adwokat, aktor, ksiądz, naukowiec, pisarz /współtowarzysze jego kuracji odwykowej/, zadając też kłam przekonaniu, że alkoholizm przypisany jest tylko tzw. marginesowi społecznemu, a alkoholik to śmieć, człowiek z rynsztoka i dna moralnego.
Książka „Rehab” nie jest wydawnictwem typu: jak w sto dni stać się trzeźwym czy jak nie zostać alkoholikiem ani historią cudownego ozdrowienia. Alkoholizm to choroba, którą można leczyć i zaleczyć, ale nie można z niej wyleczyć, co autor przypomina co jakiś czas czytelnikowi. Na kartach książki z bohaterem W. podążamy drogą od powiedzenia sobie, że jestem alkoholikiem, początkowo z przekonaniem, że to raczej pomyłka, a jeśli nie, to sam sobie poradzę, przecież jestem mądrym , myślącym człowiekiem, mnie to nie dotyczy, poprzez czas odwyku i walki z sobą, by nie pić, poprzez zagrożenia postanowienia trwania w trzeźwości, cierpień duchowych i fizycznych do momentu, kiedy można powiedzieć, że jestem trzeźwym/suchym alkoholikiem pod warunkiem, że nastąpi przebudowa systemu myślenia. Trwało to dwadzieścia lat. Nie było to tak proste, jak wyrażają zdania zapisane powyżej, bo alkoholicy gmatwają sobie obraz sytuacji różnymi wymysłami i wykrętami, […] alkoholik utrzymuje fałszywy obraz siebie i innych, stąd kłamstwa, manipulacje i samooszukiwanie się. W końcu następuje bezsilność i niezdolność kierowania własnym życiem.
Oprócz osobistej historii W. Osiatyńskiego dostajemy wiedzę o tym, że nie ma bezpiecznej granicy picia alkoholu, że przychodzi czas pogardy do samego siebie, życia w poczuciu winy, wstydu, samotności, a z tym wszystkim trudno żyć. Ponadto życie alkoholika generuje ogromne koszty nie tylko emocjonalne, prywatne, ale i takie, z których nie zdajemy sobie sprawy: pobyty w szpitalach, skutki wypadków,[…] Taksówki z knajpy do knajpy, z knajpy do domu. Koszty rozwodów, alimentów, a także przygód pijackich.[…]Prezenty kupowane bliskim pod wpływem poczucia winy. Wartość przedmiotów rozdanych lub zgubionych po pijaku. Pijackie telefony i sute napiwki… długo można by jeszcze wyliczać.
Czytaniu tej książki towarzyszą emocje, przewartościowania poglądów, ocen, ale i refleksja… Jest też sporo wiedzy o alkoholizmie, terapii, samych alkoholikach. Nie istnieje jeden konkretny adresat tej książki, to książka dla wszystkich i dla każdego, a być może jest ona drogowskazem dla tych, którzy muszą żyć z alkoholikiem oraz dla tych, którzy jeszcze nie doszli do momentu, by stwierdzić otwarcie: „ Jestem alkoholikiem”
Natomiast w książce pt. „Litacja” W. Osiatyński opisuje, jak uczy się żyć z innymi ludźmi, ze sobą i z własnymi emocjami bez alkoholu. Czy osiągnął rehabilitację? Polecamy, by sprawdzić to, czytając obie omówione powyżej książki, które, chociaż wyszły spod pióra naukowca, mają prostą, przystępną formę przekazu. Napisał je człowiek.
*Cytaty pochodzą z w. w. wydań książek: „Rehab” i „Litacja”.
Danuta Loewenau