Trwająca do 28 lutego br. w Muzeum Narodowym w Gdańsku / Oddział Zielona Brama/ wystawa pt. „Dialog Mistrzów. Callot- Goya- Tiepolo” skłania do przypomnienia czytelnikom, że nasza biblioteka dysponuje powieścią Jacka Dehnela pt. „Saturn. Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya”. Wspomniana wystawa prezentuje graficzne arcydzieła trzech wielkich artystów, którzy chociaż tworzyli w różnych epokach, jednakowo byli bezkompromisowi w ukazywaniu problemów dotyczących natury człowieka w czasach wojny i pokoju. Jeden z Mistrzów, stary, chory i nękany obsesjami F. Goya pod koniec życia pokrył ściany kilku pomieszczeń swego domu ”Czarnymi malowidłami”, których groza i ohyda nie miały sobie równych w sztuce hiszpańskiej. „W halucynacyjnej formie miały w nich dojść do głosu idee od dawna przewijające się przez sztukę Goi: okrucieństwo życia, Czasu, […], udręki artystycznego geniuszu…”* Jacek Dehnel uczynił bohaterami swej książki, jak mówi podtytuł, mężczyzn z rodziny Goya, a okładkę „zdobi” reprodukcja obrazu „Saturn pożerający swe dzieci”. Ten Saturn, który jest niszczącym ojcem, później strąconym i wykastrowanym, by w końcu być zastąpionym na tronie przez syna, który zmienia się w despotę. Punktem wyjścia powieści jest hipoteza stawiana przez znawców sztuki hiszpańskiej, że „Czarnych malowideł” nie stworzył Francisco, lecz jego syn, Javier. Czy to Goya jest pożerającym własne potomstwo Saturnem, a syn jego niedotrawioną wymiociną? Dziecko starego Saturna stworzyło najbardziej przerażające obrazy, jakie zna europejska sztuka? Tak przekonuje czytelnika książka Jacka Dehnela, która wpisuje się tradycję literacką inspirowaną dziełami Goi. Spór o autorstwo dzieł toczą znawcy i badacze akademiccy i muzealni. Sam autor mówi o swej książce, że: „…to nie mydlana, ulizana opowieść o wielkim malarzu, tylko przykra w czytaniu sekcja rodziny, gdzie krew i inne płyny ustrojowe leją się obficie.”**
Nie można nie wspomnieć, że powieść stanowi osobne dzieło w sferze języka. Nie jest to język elegancki, jaki czytelnik zna z „Lali”, lecz tym razem pełen sprośności i wulgaryzmów, wydobywający obleśność sytuacji i dający upust wszelkim uczuciom, w tym nienawiści syna do ojca. Czy powieść jest demistyfikacją wielkiego Goi, czy historią syna, Javiera, każdy musi ocenić sam. Na pewno jest to książka, która nie zostawi czytelnika obojętnym ani wobec sztuki, ani dziejów mężczyzn z rodziny Goya, ani twórczości Jacka Dehnela. Polecam!
*Poprzęcka M., „Nazywam się czerń” w: „Gazeta Wyborcza” z 8.03.2011 r.
**Dehnel J., „Pisanie to nie masaż stóp” w: „Gazeta Wyborcza. Trójmiasto” 8.04.2011 r.
Ewelina Roszman
/ moderatorka DKK w PiMBP w Wejherowie/