Anne Dorn „Obejrzyjsię”, wyd. Borussia , Olsztyn 2011
Miłośnikom powieści, w której narracja toczy się linearnie, logicznie, a każda kolejna linijka zaciekawia i zachęca do dalszego czytania, polecam powieść „Obejrzyjsię”. Bodźcem, by o niej napisać, była nota w „G.W. Trójmiasto”* informująca, że na trasie budowanej Pomorskiej Kolei Metropolitalnej nie po raz pierwszy natrafiono na szczątki niemieckiego żołnierza z czasów ostatniej wojny. Przypomniałam sobie wówczas bohaterów wspomnianej powieści.
80-letnia bohaterka, Niemka, która w dorosłość weszła przed wojną, a los uchronił ją przed najgorszymi okropnościami wojny, u schyłku życia chce odnaleźć miejsce śmierci swego młodszego brata, który jako18-latek jesienią 1944 roku powołany został do Służby Pracy Rzeszy. Jej powojenne życie było mozolnym powrotem do normalności. Atmosfera tamtych lat nie sprzyjała szukaniu śladów brata, którego zaginięcie bez wieści nie dawało spokoju. Skrywane: tęsknota, ból i pragnienie dowiedzenia się czegoś o okolicznościach jego śmierci towarzyszyło jej przez całe życie. Uznała, że nadszedł czas, by uspokoić skołatane serce i pamięć. Współczesność to jeden z wątków historii sprzed lat: jej podróż do Polski, dojrzewanie do decyzji, marzenia, refleksje związane z oceną jej decyzji przez dorosłe dzieci. Bohaterka wyrusza do Polski przełomu XX i XXI wieku, by odbyć drogę, której etapy wyznaczają zachowane listy brata, w których ze szczegółami opisał, gdzie przebywa, podając nazwy miejscowości, co wojna robi z nim i innymi po obu stronach frontu, jak tęskni, wspominając sielskie dzieciństwo w Saksonii, jak i z kim walczą, starając się przeżyć pozbawieni dowództwa, jedzenia, czując oddech Armii Czerwonej na plecach i próbując bez map kierować się na zachód, ku Odrze. Ostatnim miejscem jego pobytu jest być może miejscowość o nazwie: Sichdichum, tłumaczona jako: Obejrzyjsię. Brat nie był żołnierzem, więc nie posiadał nieśmiertelnika ani książeczki wojskowej, po których można by rozpoznać zabitego, więc historia z listów jest wątkiem, który splata się ze współczesnym. Widzimy dzisiejszą Polskę oczami Niemki, która miała obawy związane z naszym krajem. Zastała ziemię, której uroda lasów, jezior, kwitnących łąk są zachwycające i przywołują wspomnienia z młodości, pozwalają zobaczyć krainę, którą przemierzał jej brat w czasie wojny. Polacy z Warszawy, małych miast i wsi starają się ją zrozumieć i pomagają, jak mogą najlepiej. Ona sama za śmierć brata nie obwinia nikogo prócz nazistów, więc w Polakach nie widzi wrogów, a ci napotkani, chociaż z kolejnego pokolenia, też są jeszcze ciągle ofiarami, bo przybyli na ziemie, z których wypędzono Niemców. Niewiele prócz dobrych chęci i pomocnej dłoni mogą jej dać, bo historii tej ziemi i walk nie znają. Nie są obojętni wobec jej pragnień i cierpienia. Pewne uczucia są identyczne w każdym miejscu i czasie.
Myślę, że ta powieść zaspokoi oczekiwania miłośników gatunku oraz nieodległej historii, która ciągle rzutuje na współczesność. Polecam!
Bogumiła Dettlaff / bibliot. Wypoż. dla Dorosłych/
* „Szczątki żołnierza zostały znalezione przy budowie Pomorskiej Kolei Metropolitalnej”, „Gazeta Wyborcza. Trójmiasto” z dn.12-13.10.2013 r., str. 3.