Marta Owczarek, Bartek Skowroński, „Byle dalej”
Zanim kupię książkę, otwieram ją na pierwszej stronie i czytam początek. Jeśli mnie nie zaintryguje, tom wędruje z powrotem na półkę. W przeciwnym razie wraca ze mną do domu, a ja już nie mogę się doczekać, kiedy zagłębię się w lekturze. Tym razem po przeczytaniu wstępu kupuję bez wahania: „Od czego zacząć nową drogę życia? Może najpierw przydałby się dach nad głową. Odbieramy więc długo oczekiwaną paczkę. Rozpakowujemy pudło. W środku leży nasze wymarzone, wytęsknione m1... czyli malutki, szary namiot”.
Podtytuł książki brzmi: „W 888 dni dookoła świata”. Z wypiekami na twarzy śledzę zatem podróż młodych ludzi: Marty i Bartka, a apetyt na moje własne, skromne podróże rośnie mi w miarę czytania. Od pierwszych stron jestem oczarowana miejscami, które odwiedzają. Trasa jest długa i wiedzie przez Mongolię, Kazachstan (nieplanowany), Chiny, Nepal, Indie, Tajlandię, Laos, Wietnam, Kambodżę, Malezję, Mikronezję, Wyspy Marshalla, Indonezję Australię, Nową Zelandię i dalej Argentynę, Chile, Boliwię, Peru, Ekwador i Kolumbię. Podróżnicy chłoną świat, w którym się pojawiają. Doświadczają go z siodełka skuterów, rowerów, motorów, statków, pieszo przemierzają kilometry w górę i w dół, grzeją się w promieniach tropikalnego słońca i czują mróz tybetańskich bezkresów. Spotykają wspaniałych ludzi, ale i takich, z którymi więcej nie chcieliby się zobaczyć. Przeważają chwile wspaniałe i z pewnością niezapomniane, ale jak to w długiej i żmudnej podróży bywa, napotykają też trudności. Jakie przygody ich spotkały co doprowadzało wędrowców do śmiechu, a co do łez i złości? O tym każdy musi przeczytać sam.
Ogromną wartością książki są liczne zdjęcia. Stanowią bogaty materiał ilustracyjny, pozwalają od razu zweryfikować swoje wyobrażenia o odwiedzanych przez Martę i Bartka miejscach z tym, jak wyglądają one... na zdjęciach. Tego, jak wyglądają naprawdę nie ukaże żadne zdjęcie. Nie jest przesycone zapachami, dźwiękami, wrażeniami dotykowymi. Karmi jedynie wzrok. I nie chodzi mi o to, że zdjęcia podróżników ukazują tylko miejsca ładne, jak z katalogu biura turystycznego. Po prostu nie oddają magii miejsc, które odwiedzili podróżnicy.
W całej książce – relacji z podróży – ważne są przyjęte przez wędrowców założenia początkowe. Po pierwszej: nocujemy nie pod namiotem najwyżej raz w miesiącu. Po drugie: podróżujemy aktywnie, żeby zobaczyć jak najwięcej. Po trzecie: próbujemy różnych nietypowych środków komunikacji. Po czwarte: lepiej wydać pieniądze na skok ze spadochronem niż miękkie łóżko. Po piąte: nie płacimy miejscowym za zdjęcia, tym samym nie przyczyniamy się do traktowania turystów jak chodzących bankomatów. Po szóste: żywimy się tym, co jedzą miejscowi. Po siódme: BYLE DALEJ!
Bardzo polecam tę książkę, naprawdę warto ją przeczytać.
Katarzyna Rafałko
DKK w Wejherowie